Zrezygnujmy z planowanej budowy elektrowni atomowej
W strategii rozwoju przemysłu energetycznego do roku 2030 przewidziano budowę elektrowni atomowej. Podkreślono, że w miarę rozwoju kraju będzie wzrastać zapotrzebowanie na energię elektryczną i pokrycie tych potrzeb wymaga nie tylko unowocześnienia energetyki konwencjonalnej, większego wykorzystania energii odnawialnej, ale i sięgnięcia po energię jądrową. Temu ostatniemu kierunkowi nadano wyraźny priorytet.
Taki sposób myślenia uznałem za niesłuszny i w 2005 r. dałem temu wyraz w artykule „Dzisiaj elektrowni jądrowej mówimy: Nie!” (AURA 4/2005). Nie negując tego planu chciałem słowem „dzisiaj” zwrócić uwagę, że oczekuję jednakowego potraktowania wszystkich źródeł energii, a elektrownia atomowa mogłaby się pojawić wówczas, kiedy nie potrafimy w inny racjonalny sposób zbilansować naszych potrzeb energetycznych.
Takiego traktowania do tej pory nie widać, wręcz odwrotnie; nasila się propagandę o konieczności budowy elektrowni atomowej, a zbyt mało się robi na rzecz szerszego wykorzystania potencjału źródeł odnawialnych oraz podnoszenia efektywności produkcji i zużywania energii elektrycznej i cieplnej.
Dwa lata temu postawiłem pytanie: „Czy elektrownie atomowe są nam potrzebne?” (AURA 11/2010). Było ono przedłużeniem dyskusji redakcyjnej, w której brali udział dr Andrzej Kassenberg i profesorowie Władysław Mielczarski, Jan Popczyk i Krzysztof Żmijewski, którzy w sposób kategoryczny uznali, że decyzja budowy takiej elektrowni jest błędna i środki, które są angażowane na prace przygotowawcze do jej realizacji, powinny być przeznaczone na inne kierunki rozwoju energetyki.
Trudno być w tych sprawach obiektywnym, przypomnę, że kiedyś byłem zwolennikiem postawienia takich elektrowni. Pisałem „Pierwsza Żarnowiecka… pilnie potrzebna” (AURA 11/1980). Atomiści podkreślali ich zalety (bez emisji pyłów, gazów, w tym oczywiście i CO2 ) w stosunku do elektrowni węglowych, które szkodliwie oddziaływały na środowisko. Według prognoz (prof. Kazimierza Kopeckiego, Komitet Naukowy PAN) emisja dwutlenku siarki miała pod koniec ub. wieku dojść do 9 mln ton rocznie, co groziło totalnym zakwaszeniem środowiska.
Awaria elektrowni w Czarnobylu wyhamowała rozwój elektrowni jądrowych na świecie i kiedy, wydawałoby się, że następuje w tej dziedzinie renesans, klęska żywiołowa w Japonii i katastrofa elektrowni w Fukushimie przekreśliła te nadzieje.
Kraje o wysokiej kulturze technicznej zapowiadają odwrót od energetyki jądrowej. Japonia wygasiła wszystkie reaktory jądrowe, chociaż pokrywały 30% potrzeb na energię elektryczną. Wprawdzie rząd tego kraju pozostawił ewentualne uruchomienie tych elektrowni w rękach samorządów, to jednak, jak się przewiduje, żaden z nich na to się nie zdecyduje.
Władze niemieckie postanowiły również zrezygnować z takich elektrowni i przyspieszyły ostateczny termin wycofania ich z eksploatacji na 2023 rok.
Ich śladem idą inne kraje, m.in. Włochy i Szwajcaria. Nawet we Francji, w której dominuje energetyka jądrowa, narasta ruch sprzeciwu wobec istniejącej polityce energetycznej.
Upada mit pełnego bezpieczeństwa tego typu zakładów. Do różnych możliwości zagrożeń dodam jeszcze jedną. Nietrudno sobie np. wyobrazić młodego, normalnego (według przyjętych pojęć) osobnika, dobrze wykształconego w technice atomowej, który zapragnie wejść do historii jako sprawca największej katastrofy ludzkości. Zrobi wszystko, aby zatrudnić się w elektrowni atomowej, będzie solidnie pracował i uczyni to, co postanowił. Przecież zdarzają się wypadki, których nie sposób wytłumaczyć, np. czyn Norwega (nie szaleńca), który zastrzelił 70 młodych ludzi.
Elektrownie atomowe na pewno będą jeszcze długo pracować, ale ich udział w globalnym bilansie energetycznym ma maleć. W ciągu 20-lat spadnie do ok. 6%. Ma nadal dominować ropa naftowa (29,8%), węgiel i torf (29,1%) i gaz ziemny (21,2%). Energii odnawialnej Międzynarodowa Agencja Energii nie wróży świetlanej przyszłości, bo jej produkcję ocenia na 11,8%, ale zastrzega, że są to prognozy przy zachowaniu istniejących tendencji w polityce energetycznej („Forum” 18-22.1.2012).
Ale tendencje się zmieniają. Ropy w stosunku do potrzeb jest coraz mniej i będzie droga, a energia ze źródeł odnawialnych będzie tanieć i jej cena będzie konkurencyjna w stosunku do cen energii ze źródeł konwencjonalnych.
Za rezygnacją z budowy elektrowni atomowej przemawiają następujące argumenty. Odkrycie złóż gazu łupkowego, który umożliwi budowę wysokosprawnych elektrowni i elektrociepłowni gazowych normalnie pracujących i szczytowych współpracujących z farmami wiatrowymi. Konieczność wycofania z eksploatacji starych kotłów węglowych i zastąpienie ich nowoczesnymi blokami węglowymi, bo węgiel będzie nadal głównym surowcem energetycznym. Szerokie wykorzystanie źródeł energii odnawialnej, a zwłaszcza energii wiatru, energii słońca (kolektory słoneczne, ogniwa fotowoltaiczne) i biomasy.
Takie rozwiązania i zwiększanie efektywnego wykorzystania energii umożliwia pokrycie potrzeb energetycznych i stworzenie znacznie więcej miejsc pracy, co powinno być elementem przewodnim w poszukiwaniu rozwiązań optymalnych.
Edward GARŚCIA