Różne kierunki rozwoju energetyki
Listopadowy numer AURY otwieramy dwoma artykułami poświęconymi energetyce. Zbliża się bowiem zima i problemy energetyczne będą na pewno często omawiane, tak w naszych domach, gdy przyjdzie płacić rachunki za ogrzewanie i energię elektryczną, jak również przez polityków i specjalistów debatujących nad sposobami pokrycia narastających potrzeb energii elektrycznej i cieplnej.
W pierwszym, znany i ceniony energetyk, prof. Andrzej Gardzilewicz omawia perspektywy rozwoju polskiej energetyki w istniejących realiach i opowiada się zdecydowanie za budową elektrowni jądrowych.
W drugim artykule prof. Maciej Nowicki, dwukrotny minister środowiska i były zastępca dyrektora Programu Środowiskowego ONZ (UNEP), prof. Klausa Töpfera, wybiega poza istniejące uwarunkowania i wskazuje przyszłościowe kierunki większego wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych. Przytoczyłem tu nazwisko byłego ministra środowiska Niemiec prof. Töpfera, bo to on przewodniczył komisji, która rekomendowała rządowi rezygnację z elektrowni jądrowych po katastrofie w Fukushimie w Japonii.
Warto prześledzić dwa zdecydowanie różne kierunki rozwoju energetyki na przykładzie dwóch sąsiadujących krajów, Niemiec i Polski. Na początku należy podkreślić, że Niemcy w odróżnieniu od Polski, która produkcję energii elektrycznej oparła na węglu, używały do tego celu dodatkowo gazu ziemnego, pochodnych ropy naftowej i energii jądrowej.
Plany budowy elektrowni jądrowej w Polsce ciągnęły się od lat 60. ub. wieku i zostały przerwane w fazie realizacji podczas przemian społeczno-gospodarczych. Od tego czasu, tj. od 1989 roku nastąpił nowy okres w rozwoju gospodarczym obu krajów, a szczególnie w dawnej NRD, gdzie zlikwidowano wiele nierentownych kopalń i zakładów chemicznych oraz przystąpiono do modernizacji zakładów energetycznych.
W 1996 r. pisała Angela Merkel, wówczas minister środowiska Niemiec (AURA 4/1996), że „w nowych krajach związkowych rząd federalny i instytucje gospodarcze uruchomiły w roku 1990 nie mający odpowiednika w skali światowej program naprawczy, dotyczący wytwarzania energii. Tylko do roku 1996 zmodernizowano 49 elektrowni, a 71 innych zostanie zlikwidowanych do roku 2001. Ponadto zbudowane zostaną nowe elektrownie o niskim
poziomie emisji charakteryzujące się 42% współczynnikiem sprawności netto (dla porównania współczynnik sprawności wschodnioniemieckich elektrowni wynosił przeciętnie 28%). Tym samym uczyniony został decydujący krok w kierunku zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Poza tym do roku 2001 zaplanowano zmniejszenie emisji pyłów z elektrowni przygranicznych zasilanych węglem brunatnym o 98%, a emisji CO2 o 97% w stosunku do danych z roku 1989”.
Odpowiedział polski minister środowiska, Stanisław Żelichowski, że i w Polsce przystąpiono do ograniczania emisji zanieczyszczeń, zwłaszcza w przemyśle zlokalizowanym na terenach przygranicznych. Mówił, że „najwięcej zanieczyszczeń powietrza wytwarza w Polsce kompleks paliwowo-energetyczny, oparty na monokulturze węglowej. Specjalnego więc znaczenia nabierają działania zmierzające do ograniczenia szkodliwych emisji – poprzez wzbogacanie węgla, odsiarczanie spalin, a także likwidację zanieczyszczeń u źródła, stosowanie alternatywnych źródeł energii”.
Dlatego w pierwszej kolejności przystąpiono do modernizacji Elektrowni Turów w tzw. Czarnym Trójkącie oraz modernizacji i budowy urządzeń ochronnych, a zwłaszcza instalacji odsiarczania spalin w pracujących elektrowniach.
I na tych procesach poprzestano, gdyż w ciągu późniejszych 20 lat wybudowano tylko 3 w miarę nowoczesne bloki energetyczne: Pątnów II, Łagisza i w Bełchatowie.
Do polityki energetycznej UE wyrażającej się hasłem 3 x 20 mamy sceptyczny stosunek, gdyż jako jedyny kraj, którego produkcja energii elektrycznej oparta jest na węglu będziemy musieli podjąć największy trud związany z ograniczeniem emisji CO2. Jest ona bowiem dwukrotnie wyższa od emisji elektrowni zużywającej gaz ziemny.
Twierdzimy, że nie potrafi my obniżyć emisji CO2 o 20%, gdyż nie ma jeszcze opanowanej technologii takiego procesu. Budowana w Bełchatowie instalacja doświadczalna do wychwytywania i składowania CO2 dopiero za kilka lat umożliwi poznanie jej wyników. Natomiast niemiecki rząd deklaruje gotowość redukcji emisji CO2 nie o 20% w roku 2010, ale o 30 %.
Notujemy ostatnio ożywienie w budowie urządzeń wykorzystujących źródła odnawialne, ale na tym polu jesteśmy daleko w tyle za innymi krajami, zwłaszcza zachodnimi sąsiadami: Danią czy Niemcami. Udział tych źródeł w produkcji energii elektrycznej ma u nas wynosić w 2020 r. tylko 15%. Niemcy, którzy przodują w rozwoju energii odnawialnej, przewidują osiągnięcie na tym polu 35%. Nabudowali już elektrowni wiatrowych o mocy prawie 30 tys. MW, zainstalowali kilkanaście milionów m2 kolektorów słonecznych oraz paneli fotowoltaicznych o mocy 17 tys. MW (my – jak pisze prof. Nowicki – 1,7 MW).
Stare elektrownie w Niemczech są odnawiane albo eliminowane z eksploatacji. U nas, jak podaje prof. Gardzilewicz, elektrownie pracują z 35% sprawnością. Czyli z tysiąca ton spalanego węgla wykorzystują tylko 350 ton. Reszta idzie niestety na podgrzanie środowiska. Gdyby te elektrownie zastąpiono nowszymi blokami energetycznymi o sprawności przynajmniej 45%, to wyprodukowałyby one tyle samo energii elektrycznej spalając o 10 mln ton węgla mniej.
Do tej pory z dużym opóźnieniem i w miarę posiadanych środków staraliśmy się rozwijać naszą energetykę, spoglądając na rozwiązania krajów bardziej uprzemysłowionych. Ale teraz nasze drogi całkowicie się rozchodzą. Niemcy chcą całkowitego wyeliminowania elektrowni jądrowych i zastąpienia ich początkowo elektrowniami gazowymi i węglowymi, a następnie całkowicie energią odnawialną według następującego scenariusza. W 2010 r. udział elektrowni atomowych w produkcji energii elektrycznej 15%, a źródeł odnawialnych 17%. W 2012 r. odpowiednio 9% i 23%, a w 2022 r. 0% i 35%.
Polska, nie zważając na katastrofy w Czarnobylu i Fukushimie, planuje budowę elektrowni jądrowych i nadaje tej budowie priorytet. Nie negując tych zamierzeń, chciałbym jednak poznać pełną koncepcję rozwoju naszej energetyki, m.in.: jaką moc będą miały klasyczne unowocześniane (nowe) bloki węglowe i gazowe. Na jaką moc możemy liczyć z elektrowni wiatrowych, oraz z elektrowni słonecznych i biomasy. Ile energii potrafi my zaoszczędzić i ile energii nam braknie i musimy ją pozyskać z elektrowni jądrowych. I co najważniejsze, które kierunki rozwoju przyniosą najwięcej miejsc pracy?
Edward GARŚCIA