AURA 3/2014 Artykuł wstępny
Lidera doganiają inni
W listopadowym numerze AURY pisałem, że Europa chce być liderem w działaniu na rzecz ochrony środowiska. Dla mnie to jest w pełni zrozumiałe, bo przecież w Europie zaczęła się rewolucja przemysłowa, czego następstwem było sięgnięcie po energetyczne surowce kopalne, węgiel, ropę naftową i gaz ziemny. Masowe spalanie tych surowców powoduje emisję CO2, głównego gazu cieplarnianego i groźbę niebezpiecznych zmian klimatycznych. Można powiedzieć, że jest to obowiązkiem Europy, ale są kraje, do których należy również Polska, które mówią, że takie zadanie powinno spoczywać na wszystkich i dopóki takiej współpracy nie ma Unia Europejska nie powinna brać na siebie dodatkowych obciążeń i osłabiać swej zdolności konkurencyjnej w światowym handlu. Polska jest szczególnie niechętna polityce Unii Europejskiej, bo gospodarkę energetyczną opiera na węglu, którego ma pod dostatkiem, ale który przy spalaniu powoduje znacznie większą emisję CO2 niż inne paliwa.
W tym kontekście warto omówić dwie decyzje rządu podjęte w styczniu br. Pierwsza dotyczy rozpoczęcia budowy 5. i 6. bloku Elektrowni Opole. Nie jestem entuzjastą elektrowni węglowych, ale jeśli chodzi o te bloki, to już od kilkunastu lat opowiadałem się za ich budową. Elektrownia Opole od początku została zaprojektowana na 6 bloków. W pierwszym etapie zainstalowano w latach 1993-1997 cztery bloki i całą docelową infrastrukturę. Elektrownia ta, jak pisał 14 lat temu (AURA 9/2000) Józef Pękala, prezes jej Zarządu, szczyciła się niskim zużyciem paliwa na produkcję energii (9200 kJ/kWh) i 39% sprawnością ogólną. Odpylała spaliny ze skutecznością 99,8% do poziomu poniżej 25 mg/m3 i redukowała związki siarki do 200 mg/m3. Pamiętam, że prezes Pękala zakupił 500 egzemplarzy AURY (była wydana we współpracy polsko-niemieckiej w obu językach) i powiózł na polskie stoisko na światowej wystawie w Hanowerze, aby pochwalić się, że Elektrownia Opole spełnia wszelkie wymagania Unii Europejskiej.
O nowych blokach (5. i 6.) prezes Pękala mówił (AURA 1/1999), że będą miały sprawność 46% lub nawet wyższą, jeżeli Opole przyjmie ofertę z 1996 roku ogrzewania miasta przez Elektrownię i to w cenie niższej o 50% niż płacą jego mieszkańcy.
Gdyby takie bloki wybudowano w Elektrowni Opole i w innych elektrowniach, likwidując stare zużyte agregaty, to w ciągu 10 lat zaoszczędzono by co najmniej 100 mln ton węgla i zmniejszono by emisję CO2 o podobną wielkość. Niestety, nie budowano nowych bloków i nie oparto ogrzewania Opola na skojarzonej pracy Elektrowni Opole.
Realizację programu budowy kilku bloków węglowych (Opole, Kozienice, Jaworzno) należy ocenić pozytywnie, unowocześnią naszą energetykę i umożliwią przemyślany rozwój energetyki odnawialnej.
Druga decyzja rządu podtrzymuje i kreśli dalsze plany budowy elektrowni atomowej. Tę decyzję oceniam negatywnie. Przypomnę, że byłem kiedyś zwolennikiem takiego zamierzenia. Rozbudowa energetyki oparta na węglu groziła totalnym zakwaszeniem środowiska. A poza tym prawie wszystkie liczące się kraje rozwijały energetykę jądrową. Wyglądało na to, że my nie uczestniczymy w postępie technicznym, że pozostajemy w tyle. Ale zmieniła się sytuacja i w Polsce, i na świecie, opanowaliśmy emisję SO2 i na energetykę atomową po awariach w Czarnobylu i w Fukushimie patrzy się zupełnie inaczej. Zwłaszcza kiedy się weźmie pod uwagę, że wysłużone elektrownie trzeba kiedyś zneutralizować. Dlatego już w 2005 r. (AURA 4/2005) napisałem: „Elektrowni jądrowej dzisiaj mówimy: Nie” W następnych latach drukowaliśmy w AURZE kilka artykułów krytykujących zamiar budowy elektrowni jądrowych, a w 2010 r.
(AURA 11/2010) zamieściliśmy relację z dyskusji redakcyjnej, w której obok niżej podpisanego brali udział dr Andrzej Kassenberg, profesorowie Władysław Mielczarek, Jan Popczyk i Krzysztof Żmijewski.
W podsumowaniu dyskusji orzeczono, że elektrownia jądrowa jest Polsce niepotrzebna i nakłady, które przewidywane są na przygotowanie jej budowy, powinny być przeznaczone na inne zamierzenia, np. na rozwój energetyki odnawialnej.
Według Naukowego Instytutu Gospodarczego w Berlinie Europa nie jest już liderem w globalnej polityce energetycznej i klimatycznej. Doganiają ją kraje azjatyckie i USA. Podam kilka danych, które już podczas pisania tracą swą aktualność, bo wszystkie znajdują się w dynamicznym rozwoju.
Już podczas zaprzysiężenia na drugą kadencję Barack Obama, prezydent USA, mówił, że utrzymanie ekonomicznej witalności i narodowego skarbu, jakim są lasy, rzeki, uprawiana ziemia i ośnieżone góry, to zalety płynące z rozwoju odnawialnych źródeł energii. W 2008 roku udział węgla w produkcji energii elektrycznej wynosił 50%, w ciągu 4 lat zmniejszył się do 37% i Agencja Ochrony Środowiska zapowiada, że udział ten spadnie do zera. Obserwuje się stały rozwój odnawialnych źródeł energii, jest już ok. 50 GW w elektrowniach wiatrowych i 10 GW w słonecznych.
W elektrowniach wiatrowych USA prześcignęły Chiny – 62,7 GW,
a moc elektrowni słonecznych w 2022 roku ma osiągnąć 33 GW.
Indie zapowiadają wybudowanie w najbliższych dziesięciu latach 180 GW w elektrowniach wiatrowych i słonecznych.
Francja obniża udział elektrowni jądrowych w produkcji energii elektrycznej z 75% do 50% i zapowiada, że nie będzie odnawiała starych elektrowni.
W Niemczech według Umwelt-Bundes Amt 13,8 % powierzchni lądowej nadaje się do wykorzystania energii wiatru. Instalowane na niej nowoczesne wiatraki mogą mieć moc 1200 GW i produkować rocznie ok. 2990 TWh.
Na świecie buduje się oczywiście jeszcze elektrownie węglowe, gazowe i jądrowe, ale trudno się dziwić, że Parlament Europejski proponuje nowe ambitne cele do 2030 r. i 40% oszczędności energii, 40% redukcję gazów cieplarnianych i 30% energii ze źródeł odnawialnych. Na ten temat mają być dyskusje, zobaczymy, jakim rezultatem się zakończą.
Edward GARŚCIA