AURA 3/2019 – Artykuł wstępny
Negatywne skutki produkcji drobiu
Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych opracował raport pt. „Rozwój przemysłowej hodowli drobiu w Polsce a koszty eksternalizowane”. Autorem raportu jest Jarosław Urbański, który zwraca uwagę, że nasze państwo oraz społeczeństwo ponoszą ogromne koszty nadmiernego wzrostu produkcji drobiu i jej koncentracji przestrzennej.
Polska zalicza się do potentatów produkcji drobiu w Europie. Rocznie ubija się tu ponad miliard kurczaków, z czego aż 45% wysyła się na eksport. Tak ogromna produkcja drobiu powoduje, że państwo i społeczeństwo zmagają się z zagrożeniami ekonomicznymi, środowiskowymi, epidemiologicznymi, zdrowotnymi i społecznymi, ale także ponoszą duże koszty eksternalizowane (koszty, których nie ponosi przedsiębiorstwo, ale państwo, samorządy i wspólnoty lokalne).
W raporcie przedstawiono rozwój hodowli drobiu w Polsce i zmiany, jakie nastąpiły w rolnictwie w związku z nowym modelem chowu, czyli silną koncentracją pionową, kapitałową i przestrzenną. W tym ostatnim przypadku jest to maksymalne zagęszczenie liczby ptaków w stosunku do powierzchni kurnika, przyspieszenie cyklu produkcji i intensyfikacja wydajności mięsnej. W efekcie nie są zachowane standardy dobrostanu zwierząt.
Według autora raportu: „Rozwiązaniem staje się kontrola możliwie wszystkich ogniw produkcji, wiążąca się z koncentracją kapitałową: firmy drobiowe rozrastają się, ‘wchłaniają’ konkurencję, kontrolują podaż coraz większego wolumenu produktów nie tylko pochodzenia zwierzęcego, ale także np. pasz. Takie rozwiązanie może być niebezpieczne – skutkuje to m.in. dużym zagrożeniem dla biologicznej bioróżnorodności ptaków hodowlanych (50% światowej produkcji jaj i 67% mięsa drobiowego pochodzi z ferm użytkujących bardzo podobne genetycznie zwierzęta)”.
Urbański nie zgadza się z twierdzeniem, że większość kapitału w przemyśle drobiarskim jest polska. Uważa, że: „Dostawcy pasz, znaczna część firm przetwórczych i sieci handlu detalicznego są pod kontrolą kapitału zagranicznego”. Jego zdaniem: „Za mało mówi się o konsekwencjach pewnych decyzji ekonomicznych. Produkcja drobiowa powiela tak naprawdę najgorsze schematy polskiej produkcji surowcowej, napędzanej w dużym stopniu eksportem. Przedsiębiorcy i koncerny nie liczą się z kosztami ukrytymi, z konsekwencjami, jakie niesie tego typu koncentracja produkcji zwierzęcej dla zdrowia ludzi i środowiska naturalnego, a także dobrostanu zwierząt. Przy czym, według mnie, na pierwszym miejscu problemem jest koncentracja produkcji, na drugim jej skala”. Autor podkreśla, że skutkiem koncentracji i intensyfikacji hodowli są zagrożenia epidemiologiczne, które nie tylko stanowią niebezpieczeństwo dla ludzi i zwierząt, ale są również dużym obciążeniem dla budżetu państwa
(w 2017 r. w woj. wielkopolskim i lubuskim tylko na walkę z ptasią grypą wydano blisko
99 mln zł). Zatem utrzymanie rentowności masowej hodowli drobiu jest możliwe dzięki interwencji państwa, które wydaje na ten cel coraz więcej środków.
Problemem jest też powszechne stosowanie antybiotyków na fermach, choć przepisy tego zabraniają. Według NIK aż 70% hodowców stosuje antybiotyki, a w przypadku drobiu odsetek ten jest jeszcze wyższy, bo aż 82% – u kurczaków i 88% – u indyków. Dane te są zatrważające, bo powszechne stosowanie antybiotyków przyczynia się do antybiotykooporności bakterii, a w UE rocznie z tego powodu przedwcześnie umiera ok. 25 tys. osób.
Kolejnym ukrytym kosztem masowej hodowli zwierząt są zanieczyszczenia gleb i wód, a także odory, które stanowią zagrożenie dla zdrowia ludzi oraz znacząco obniżają wartość nieruchomości.
Przeciwko nadmiernej produkcji drobiu od wielu protestuje Koalicja Społeczna „Stop Fermom Przemysłowym”, która pomaga mieszkańcom wsi i miasteczek borykającym się z uciążliwościami w funkcjonowaniu ferm przemysłowych w ich otoczeniu.
Elżbieta Koniuszy