AURA 11/2014 – Artykuł wstępny
Węgiel, czarne złoto Śląska, motor rozwoju kraju, dziś kłopotliwa spuścizna
Na początku powstania AURY pisaliśmy o zagrożeniach przyrody, wskazywaliśmy kierunki ich unikania i poprawy stanu niszczonego środowiska. Już w pierwszym numerze w 1973 roku Stefan Żmuda pisał, że „obszar konurbacji górnośląskiej wykazuje najwyższe w Polsce wskaźniki zanieczyszczenia powietrza, przekraczające kilkakrotnie dopuszczalne dla zdrowia ludzkiego normy stężenia. Zanieczyszczenie te są szczególnie niebezpieczne ze względu na duży procent dwutlenku siarki, co jest tym groźniejsze, że na tym terenie występują tak zwane cisze meteorologiczne, powodujące złą wentylację atmosfery. Zanieczyszczenie powietrza ogranicza ponadto w znacznym stopniu promieniowanie słoneczne, zmniejszając ilość ciepła otrzymywanego przez powierzchnię ziemi i powoduje znaczny spadek czynnego biologicznie promieniowania ultrafioletowego, dochodzącego w rejonach szczególnie zagrożonych do 60%.
Na całym obszarze omawianej konurbacji nastąpiło poważne zaburzenie stosunków wodnych. (…) Wszystkie cieki odprowadzające wody są zanieczyszczone w stopniu przekraczającym możliwość samooczyszczenia, a większość jest nawet zupełnie martwa biologicznie”.
Pisał dalej, że z rozwojem przemysłu i rozbudowy miast malała stopniowo powierzchnia lasów. Obszary leśne, które jeszcze w XVI wieku pokrywały większość tego regionu, zmalały do nieznacznych rozmiarów (w 1970 roku było to zaledwie 17,2%).
Nasz autor podawał również inne przykłady degradacji środowiska, ale zgodnie z tytułem artykułu „GOP, zagrożenia, osiągnięcia i nadzieje” żywił przekonanie, że nastąpią kompleksowe działania, służące ochronie środowiska całego regionu.
Był czas, kiedy zazdrosnym okiem patrzyli na ziemię śląską Czesi, Austriacy i Prusacy. Tu wzorem Anglii i Niemiec (Zagłębie Ruhry) powstawały nowe technologie i fabryki. Na Śląsku w XVIII wieku wyrastały jak grzyby po deszczu wielkie piece opalane węglem drzewnym, do którego produkcji wycinano całe połacie lasów. Dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku opanowano produkcję koksu i zaczęto go używać w wielkich piecach (w 1796 roku w Gliwicach i w 1802 roku w Hucie Królewskiej w Wirku).
Koksownie ratowały lasy, ale zatruwały ziemię i powietrze. O tę ziemię walczyli po I wojnie światowej z Niemcami śląscy powstańcy, była ona bowiem niezmiernie ważna dla odzyskanej ojczyzny. Jej skarby, jak pisze w „Sztafecie“ Melchior Wańkowicz, walnie się przyczyniły do odrodzenia państwa polskiego i jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, postawiły je na nogi.
Po II wojnie światowej przemysł Śląska, mimo olbrzymich zniszczeń, szybko się odrodził i stale rozbudowywał. Powstawały nowe kopalnie węgla, huty, koksownie, elektrownie i zakłady chemiczne. Dostarczał on dla odbudowującego się kraju surowce i materiały, a także dewizy za wywożony za granicę węgiel. Władze PRL chwaliły się uprzemysłowieniem rolniczego kraju i dziesiątym miejscem Polski w świecie.
Podczas wydobywania węgla górnicy z reguły pozostawiali pod gęstą zabudową miejską lub przemysłową nietknięte złoża węgla, tak zwane filary, a w innych miejscach wypełniali piaskiem pustki powęglowe. W okresie największej eksploatacji węgla rozwinięto na skalę przemysłową pozyskiwanie piasku, wybudowano magistralę kolejową, łączącą Pustynię Błędowską ze Śląskiem i wożono miliony ton piasku do tak zwanej podsadzki płynnej.
W 1999 roku pisaliśmy (AURA 10), że pierwsze lata transformacji ustrojowej obnażyły słabości naszego górnictwa, a zwłaszcza jego mizerną sytuację finansową. Z tego powodu, chociaż jest to sprzeczne z bezpieczną eksploatacją, upadł przemysł podsadzkowy i przestano wozić piasek do kopalń. Górnictwa nie stać na działania zapobiegawcze i niestety nie stać na zapewnienie bezpiecznych warunków pracy.
Skarby, jakie kryła ziemia śląska, powinny jej przynieść bogactwo, podobnie jak ropa naftowa krajom arabskim: wspaniałą architekturę, autostrady, lotniska, hotele i zamożność mieszkańców. Takich korzyści Śląsk nie doczekał. Tu bowiem starano się przede wszystkim wydobyć i wywieźć skarby ukryte w ziemi. Budowano więc nowe kopalnie i huty oraz węzły i magistrale kolejowe. Ślązakom pozostały hałdy odpadów, zasnute dymem niebo, zanieczyszczone rzeki i przetrzebione lasy.
Nie pomogą demonstracje górników przed Sejmem, bo nie potrafią równocześnie konkurować, ze względu na głębokie zaleganie złoża, z importowanym węglem, a zasady wolnego rynku są nieubłagane. Dlatego dzisiaj Śląsk zasługuje na rewitalizację i dalszy przyjazny dla środowiska inny rozwój. Jego atutem jest ogromny potencjał ludzki, charakteryzujący się umiejętnością pracy, dyscypliną i kulturą techniczną.
Przez wiele lat Śląsk pracował dla Polski, zadłużając się nadmiernie u przyrody. Ten dług trzeba spłacić i cała Polska powinna mu w tym pomóc.
Edward Garścia