AURA 2/2015 – artykuł wstępny
Smog
Smog to najczęściej wymieniane słowo w okresie grzewczym w Krakowie. Opisywaliśmy to zjawisko wielokrotnie, gdyż obawialiśmy się, że może ono wystąpić i w naszym mieście, zwłaszcza że w miarę rozwoju przemysłu wzrastało zanieczyszczenie powietrza. Z niepokojem obserwowaliśmy warunki meteorologiczne: brak wiatru, częste mgły, inwersja temperatury i niekorzystne topograficzne położenie miasta w dolinie Wisły, które sprzyjają powstawaniu smogu. Do takiej sytuacji, jak w grudniu 1952 roku w Londynie, w Krakowie nie doszło, ale byliśmy świadkami częstych interwencji karetek pogotowia lekarskiego, zwłaszcza u osób starszych. Wiemy, że w Londynie stopień zanieczyszczenia powietrza był typowy dla okresu zimowego, koncentracja pyłów wynosiła około 250 μg/m3, a dwutlenku siarki około 0,125 ppm. Ale warunki meteorologiczne 5-8 grudnia spowodowały zagęszczenie tych substancji : pyłu do 700 μg/m3, a dwutlenku siarki do 0,8 ppm i tragiczne skutki dla ludności.
W 1980 roku porównywałem wielkości emisji SO2 w Londynie (ta substancja była uważana za najbardziej szkodliwą) z emisją w Krakowie („Pod względem emisji SO2 Kraków przewyższa Londyn”, AURA 3/1980). Dane z Londynu były wprawdzie z lat późniejszych, bo 25 lat po wystąpieniu smogu i po realizacji programu naprawczego, związanego z ograniczeniem emisji, ale i tak dawały dużo do myślenia na temat groźby wystąpienia smogu.
Porównanie to nie było dla Krakowa korzystne, bo emisja w Londynie była mniejsza, mimo że miasto to było co najmniej 8 razy większe niż Kraków. Według „Clean Air” nr 5/1979 roczna emisja SO2 od kwietnia 1975 do kwietnia 1976 r. wynosiła 179 tysięcy ton (65% to emisja punktowa i 35% emisja powierzchniowa). W Krakowie w 1976 roku, według badań zespołu AGH pod kierunkiem autora, jedenaście największych zakładów przemysłowych łącznie z Elektrownią Skawina wyrzuciło w powietrze 165 tysięcy ton SO2. Kilkanaście małych zakładów emitowało 10 tysięcy SO2, a emisję z lokalnych kotłów centralnego ogrzewania i pieców domowych oszacowano na 12–15 tysięcy ton. Sumaryczna roczna emisja SO2 w Krakowie w latach 70. osiągała około 200 tysięcy ton.
Notowano również duże zanieczyszczenie powietrza, przykładowo, w lutym w 1976 roku maksymalna dobowa koncentracja pyłów na stacji pomiarowej w Rynku Głównym wynosiła 1359 mg/m3, a SO2 540 μg/m3 (dane WSSE). Utrzymujące się duże zanieczyszczenie powietrza było impulsem do artykułu pod tytułem „Czy zagraża nam smog?” (AURA 10/1988), w którym pisałem, że zachowujemy się jak niepoprawni optymiści, że kominy dymią, wzrasta zanieczyszczenie powietrza, niesprzyjające warunki meteorologiczne mogą wystąpić podczas każdej zimy, a mimo to nie robimy nic, aby uchronić się przed smogiem.
W pierwszych latach drugiej połowy ubiegłego wieku zużycie węgla w Krakowie stale rosło, gdyż w nowych osiedlach mieszkaniowych oraz w wybudowanym 100-tysięcznym mieście Nowa Huta stosowano wyłącznie ogrzewanie oparte na kotłach węglowych. Dopiero po wybudowaniu w kombinacie metalurgicznym elektrociepłowni, która przejęła ogrzewanie Nowej Huty, zlikwidowano tam istniejące kotłownie węglowe. Przystosowanie Elektrociepłowni Skawina do celów ciepłowniczych oraz wybudowanie nowej Elektrociepłowni Łęg umożliwiło objęcie praktycznie całego Krakowa układem ciepłowniczym, który pozwalał na systematyczne eliminowanie kotłów węglowych.
W tym celu między innymi z początkiem lat 90. powstał amerykańsko-polski program likwidacji niskiej emisji. Zrodził się on dzięki pomocy Kongresu Stanów Zjednoczonych Ameryki, który w 1990 roku przyznał na ten cel 20 mln dolarów. Warto przypomnieć, że 10 lipca 1989 roku prezydent USA George Bush mówił w polskim parlamencie: „Postęp gospodarczy nie może dokonywać się kosztem naszego wspólnego dziedzictwa – środowiska naturalnego. Ekologia i rozwój gospodarczy mogą i muszą ze sobą współistnieć. Skażenie środowiska jest problemem, dla którego granice państwowe nie są przeszkodą, jest problemem całego świata. Blisko dwa lata temu odwiedziłem Kraków, Waszą dawną królewską stolicę i miasto uznane przez UNESCO za ogólnoświatowy skarb. Dziś Kraków jest „oblężony“ przez zanieczyszczenia, jego bezcenne zabytki niszczeją. Kraków musi zostać „wyzwolony“, a Stany Zjednoczone w tym pomogą“.
Amerykańsko-polski program zakładał likwidację 3000 kotłowni węglowych, 125 tysięcy pieców domowych opalanych węglem i miał doprowadzić do obniżenia zanieczyszczenia powietrza o 90%.
W latach 80. i 90. zlikwidowano również wiele uciążliwych dla środowiska zakładów przemysłowych, między innymi Hutę Aluminium, Zakłady Sodowe „Solvay“, Fabrykę Nawozów Mineralnych „Bonarka“, Zakłady Odlewnicze im. Szadkowskiego. Instalowano nowe lub modernizowano stare urządzenia ochronne w elektrociepłowniach i kombinacie metalurgicznym.
Równolegle przez wiele lat trwały prace związane z identyfikacją zanieczyszczeń występujących w Krakowie (emisje napływowe i emisje lokalne z poszczególnych zakładów) oraz przygotowaniem scenariusza na wypadek utworzenia się smogu.
Dotyczyły one określenia progów zanieczyszczeń dla poszczególnych stopni alarmowych, zasad sterowania emisjami, ruchem samochodowym, pracą służb specjalnych i zachowaniem się mieszkańców. Wszystkie te zagadnienia opisałem w 2011 roku, (AURA nr 9 „Czy zagraża nam smog?“, nr 10 „Regulacja prawna stanów alarmowych w krajach zachodnich“ i nr 11 „Kryteria ogłaszania stanów alarmowych“). Kończyłem ten cykl stwierdzeniem, że do tej pory, mimo nienajlepszego stanu powietrza, nie musieliśmy ogłaszać stanów alarmowych.
Od tego czasu upłynęło kilka lat, zmniejszyła się wprawdzie emisja pyłów i dwutlenku siarki z elektrociepłowni i zakładów przemysłowych, ale pojawiło nowe potężne źródło zanieczyszczenia powietrza – motoryzacja. Dzisiaj trzeba na nowo przemyśleć strategię ochrony powietrza, gdyż nadal jest ono w dużym stopniu zanieczyszczone.
Edward GARŚCIA