AURA 6/2014 – Artykuł wstępny
10 lat członkostwa w Unii Europejskiej.
To sukces całego narodu – powiedział 1 maja br. prezydent RP Bronisłw Komorowski w telewizyjnym orędziu z okazji 10. rocznicy przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.
Prezydent podreślił korzystne zmiany, jakie nastąpiły w naszym kraju. „Ta zmiana dokonała się naszymi rękami i dzięki naszej pracy, ale i dzięki ogromnym pieniądzom, które pomogły nam unowocześnić i rozwinąć nasz kraj”.
Pamiętamy, że przygotowania do wejścia w struktury integrującej się Europy nie były łatwe. Polska była krajem opóźnionym w rozwoju i oprócz zwolenników byli również sceptycy, którzy głosili, że integracja zagraża naszym obyczajom i naszej suwerenności, i że będziemy traktowani jako kraj drugiej kategorii.
Byly oczywiście zaniedbania, także i w ochronie śodowiska, gdyż w okresie uprzemysłowienia odkładaliśmy te sprawy na późniejsze lata. Ale AURA od rozpoczęcia dyskusji i prac przygotowawczych opowiadała się za jak najszybszą integracją ze wspólnotą europejską.
Mieliśmy przecież piękne tradycje, jeśli chodzi o ochronę przyrody. Już w 1919 roku, zaraz po odzyskaniu niepodległości, rozpoczęła działalność Pańtwowa Rada Ochrony Przyrody. W 1924 roku utworzono Ligę Ochrony Przyrody, która skupiała pół miliona członków. W 1934 roku uchwalono ustawę o ochronie przyrody, a prace takich uczonych jak Marian Raciborski, Jan Gwalbert Pawlikowski, Adam Wodziczko, Władysław Szafer i Walery Goetel były cenione nie tylko w kraju, ale i za granicą.
W 2002 roku pisałem (AURA 4/2002): „Kluczem do sukcesu będzie wiedza“), że wchodząc do UE będziemy mogli uczestniczyć na równych prawach w jej strukturach organizacyjnych. Że mamy mądrych ludzi, którym na pewno powierzy się odpowiednie zadania. Przypomniałem, że nawet kiedy nie mieliśmy własnej państwowości, Polacy piastowali wysokie urzędy i godności: Alfred Potocki i Kazimierz Badeni byli premierami, a Agenor Gołuchowski i Leon Biliński ministrami spraw zagranicznych i finansów w monarchii austro-węgierskiej.
Niestety, nie jest tak, jak sobie marzyliśmy, ale przecież prof. Jerzy Buzek przewodniczył parlamentowi UE, a Janusz Lewandowski od kilku lat układa budżet dla całej wspólnoty. W unijnych urzędach pracuje jednak znacznie mniej Polaków, niż wynikałoby to z wielkości naszego kraju. Można mieć nadzieję, że sytuacja się będzie poprawiać, ponieważ w Polsce studiuje na 467 uczelniach prawie 1,5 mln młodzieży i najzdolniejsi zasilą struktury Unii.
W 2003 roku wydaliśmy specjalny numer (AURA 5/2003) w wersji polsko-angielskiej pod tytułem „Polskie wiano akcesyjne“ (The Polish Dowry for Accesion), w którym opisaliśmy bogactwa, jakie wniesiemy do UE. Dziedzictwo kulturowe, które z pietyzmem odnawiamy i przywracamy do dawnej świetności, między innymi w Krakowie, Zamościu czy Toruniu.
Zachowaliśmy w naturalnym stanie cenne obszary przyrodnicze. Wśród nich największe torfowiska i bagna, Biebrzański Park Narodowy. Rosną tu rzadkie gatunki rośin, bogaty jest świat zwierząt, a w nim 157 gatunków ptaków. Puszcza Białowieska ze ścisłym rezerwatem, gdzie rosną 500-letnie dęby i żyje ponad 11 tysięcy gatunków zwierząt, w tym żubry i tarpany. Rezerwat biosfery Bieszczadzki Park Narodowy, który upodobały sobie wilki, rysie, niedźwiedzie i żbiki.
Ekolodzy martwili się opóźnieniem prac związanych z ochroną środowiska w stosunku do wymagań, jakie panowały w krajach zachodnich. Sumowano potrzeby inwestycyjne, jakie należy zrealizować, aby dorównać standardom, obowiązującym w Unii. Szacowano je na 35 do 40 mld złotych.
Na pytanie, jakie dziedziny spotkały się z najbardziej krytyczną oceną ze strony UE, Departament Integracji Europejskiej Ministerstwa Środowiska odpowiedział (AURA 10/2002), że w stosunku do wymogów UE najbardziej zaniedbane są gospodarka ściekowa i zagospodarowanie odpadów. Nie możmy się dziś pochwalić postępem w tej dziedzinie, bo ilość ludności korzystającej z oczyszczalni ścieków wzrosła z 59 % w 2004 tylko do 68,6 % w roku 2012, a za porządkowanie gospodarki odpadami zabraliśmy się dopiero w ubiegłym roku. Nie mamy również sukcesów w ochronie powietrza, zwłaszcza w ograniczaniu nadmiernej koncentracji pyłów zawieszonych, która w wielu miastach przekracza obowiązujące normy. Bez specjalnego przekonania podejmujemy prace związane z ochroną klimatu, podniesieniem efektywności energetycznej i rozwojem energetyki niekonwencjonalnej.
Bilans zmian, o których mówił Prezydent, szczegółowo przedstawia tygodnik “Polityka” w nr 18 z tego roku. Najbardziej przemawiające korzyści to dotacje, które w latach 2004-2006 wynosiły 57,4 mld złotych, w latach 2007-2013 – 283,4 mld złotych, a w okresie 2014-2020 mamy dostać 344,4 mld złotych. Najwięcej środków przeznaczono na rozbudowę infrastruktury, między innymi po 2004 roku wybudowano 1079 km autostrad i 1035 km dróg ekspresowych.
Szkoda, że w takim samym tempie, jak budowano drogi, nie modernizowano komunikacji kolejowej, która jest bardziej przyjazna dla śodowiska niż samochodowa.
Uzyskane korzyści gospodarcze w produkcji, rolnictwie i budownictwie są duże i nie budzą żadnych wąpliwości.
Ekolodzy nie odczuli tego w takim samym stopniu, ale mają przynajmniej pewność, że w przypadku uzasadnionych protestów lub postulatów organy Unii wezmą ich w obronę.
Na edukację przeznaczono 5% środków, nie wiem, ile z tego poszło na naukę o ochronie środowiska, ale problemy z nią związane nie cieszą się w szkołach specjalnym uznaniem.
Są krańcowe opinie, między innymi, że wszystkiego można nauczyć się z Internetu. Dużo lepiej, jeśli czasopismo, np. AURA, trafi do biblioteki szkolnej, z której może korzystać każdy uczeń, niż płacić za dostęp do artykułu w Internecie.
Edward Garścia